Kurczyk. Jaka grozi kara za pływanie w niedozwolonym miejscu? - Mowa o mandacie w wysokości 250 zł za kąpanie się w miejscach, w których jest to zabronione - wyjaśnił policjant. Prezes WOPR-u wskazał, co warto zabrać ze sobą nad wodę, kiedy chcemy bezpiecznie popływać. Pobili go na śmierć. Dwie osoby zatrzymane. Kierujący samochodem osobowym marki Volkswagen Touran wyprzedzał w niedozwolonym miejscu. O całej sprawie poinformował Nasz portal jeden z naszych czytelników – Wszystko miało miejsce w sobotę 1 października o godzinie 8:41 na drodze krajowej numer 12 na trasie Wschowa – Leszno. Korzystanie ze świateł awaryjnych jest często nadużywane. W jaki sposób? Prawie każdemu kierowcy zdarzyło się kiedyś zatrzymać "na chwilkę" z użyciem świateł awaryjnych. Prawdopodobnie było to w miejscu niedozwolonym, no bo w innym przypadku korzystanie z przycisku z czerwonym trójkątem nie miałoby sensu. Co za to grozi? Czy warto ryzykować aż trzy mandaty i odholowanie Kąpiel w krochmalu pomaga łagodzić podrażnienia skóry, które występują nie tylko w przypadku AZS, ale też odparzeń u dzieci. Pielęgnacja skóry dziecka jest podstawową formą leczenia obu tych dolegliwości, zatem warto sięgnąć po naturalne, nieinwazyjne sposoby. Oczywiście leczenie atopii powinno odbywać się pod okiem lekarza Jeśli we śnie pływałeś po jeziorze to znak, że wkrótce znajdziesz ukochaną osobę. Pływanie w jeziorze jest też ostrzeżeniem, aby nie ryzykować pieniędzy w grach. Jeśli ktoś inny pływał w jeziorze, uważaj na zdradę. Pływanie w niedozwolonym miejscu to ostrzeżenie, byś nie był nieodpowiedzialny. Mandat za kąpiel w miejscu niedozwolonym to nawet 250 zł. Jednak to nie najgorsze, co może nas spotkać nad wodą . Gorąca aura letnich dni powoduje, że wiele osób ochłody szuka nad wodą. Nie w każdym miejscu można jednak zażywać kąpieli – przykładem jest zbiornik w rejonie ul. Daszyńskiego. Wobec pływających tam osób wyciągnięto konsekwencje, jedną w tym celu trzeba było… gonić. Rzecz działa się w miniony wtorek, kiedy podczas rutynowej kontroli dzikiego zbiornika wodnego w dzielnicy Ostropa, zauważono dwie osoby niestosujące się do zakazu kąpieli. – W trakcie prowadzenia czynności i legitymowania, jedna z osób podjęła próbę ucieczki z miejsca popełnienia wykroczenia. W wyniku podjętego pościgu mężczyznę ujęto na ulicy Daszyńskiego. W związku z zaistniałą sytuacją osoby te poniosły konsekwencje przewidziane przepisami prawa – informuje straż miejska. Jakie? Jak się okazuje, za kąpiel w miejscu niedozwolonym zostali… pouczeni. Z kolei za odmowę wylegitymowania się uciekający osobnik został ukarany mandatem z art. 65. kodeksu wykroczeń. Co grozi za kąpiel w niedozwolonym miejscu? O zakazie kąpieli mówi art. 55 Kodeksu wykroczeń: „kto kąpie się w miejscu, w którym jest to zabronione, podlega karze grzywny do 250 złotych albo karze nagany.” Należy więc zwracać uwagę na dzikie akweny oraz tabliczki traktujące o zakazie kąpieli w danym miejscu. Są one ustawiane z jakiegoś konkretnego powodu, np. z uwagi na niebezpieczeństwo i zagrożenie dla życia lub z uwagi na łowisko rybne. (żms)/Straż miejska fot. Straż miejska Zobacz też Jest jedna prosta zasada, którą wystarczy się kierować, by zapewnić bezpieczeństwo sobie i rodzinie podczas pobytu nad wodą. Gotowi?Nie zachowywać się jak proste. A jednak obrazki, jakie każdego roku oglądam na plażach w takich miejscowościach jak Łeba, Ustka, Rowy, Poddąbie czy Orzechowo dowodzą, że najprostszy i najbardziej skuteczny sposób na radzenie sobie ze wszelkimi niebezpieczeństwami jest tym najrzadziej włos się na głowie jeży, gdy uświadamiam sobie, że według oficjalnej statystyki utonięć w ubiegłym roku nad morzem utonęło „zaledwie” 39 osób spośród 545 w ogóle. Patrząc na to, jak zachowujemy się nad Bałtykiem, tę statystykę można rozpatrywać co najwyżej w kategorii musicie zresztą brać moich słów za dobrą monetę – przeczytajcie wywiad z ratownikiem. Podpisuję się pod absolutnie każdą z uwag. Właśnie takie zachowania widuję każdego roku w okresie problemu jest poważna i z roku na rok zamiast się zmniejszać, zdaje się rosnąć. Tylko na przestrzeni lipca i czerwca zdążyło już utonąć 158 osób. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa regularnie ponawia apele o zachowanie zdrowego rozsądku i stosowanie się do zasad bezpieczeństwa, ale nadal znajdują się tacy, którzy nie biorą sobie tych apeli do serca: Bezpieczeństwo nad wodą - Siedem grzechów głównych plażowicza Grzech 1 – alkohol W ubiegłym roku w aż 126 przypadków utonięć alkohol podany był jako przyczyna. I wcale się temu nie w dużej mierze albo idą na plażę mając za sobą już kilka kieliszków (czy raczej puszek piwa), albo idą na plażę wlać w siebie kilka puszek piwa. Polecam spacer brzegiem morza przed 6:00, nim służby sprzątające uprzątną bałagan po dniu poprzednim – bywają dni, gdy puszki i butelki po alkoholu zajmują niewiele mniejszą powierzchnię od samej plaży…Co gorsza, nad morze chodzimy pijani nie tylko w dzień, gdy plaże są strzeżone, a w razie wypadku nie brakuje też rąk do pomocy. W nadmorskich miejscowościach latem pijanych plażowiczów pełno jest też po zmroku. I nie brakuje „odważnych” (czytaj: głupich), którzy wychyliwszy z kolegami kilka piw wskakują do wody, niezależnie od pogody, nawet w czasie sztormu i burzy. Grzech 2 – kąpiel w miejscu niestrzeżonym lub niedozwolonym Kwestię niedostatecznej liczby ratowników nad Bałtykiem pominę wymownym milczeniem. Nie mogę natomiast pominąć kwestii tego, ile osób kąpie się w niestrzeżonych, a często wręcz niedozwolonych nad morzem nie brakuje „tęgich głów”, które chcąc uciec od panującego na plażach zgiełków zabierają swój parawan czasem nawet kilka kilometrów z dala od głównych plaż, gdzie kąpać się nie wolno, a też nie ma nikogo, kto mógłby pomóc w razie nieprzewidzianej sytuacji. Grzech 3 – ignorowanie ostrzeżeń Na każdej plaży, gdzie kąpiel w morzu stanowi ryzyko, stoi znak ostrzegawczy. Przy falochronach, gdzie bardzo często dochodzi do wypadków z powodu wirów tworzących się pod powierzchnią wody, stoi znak każdej strzeżonej plaży mamy boje, które również są swoistymi znakami ostrzegawczymi: żółta oznacza, że głębokość nie przekracza 130 cm, co jest bezpieczną głębokością dla większości dorosłych (nie dzieci!), czerwona zaś to granica kąpieliska, której przekraczać nie wolno w ogóle. Między nimi znajduje się strefa, gdzie – w myśli litery prawa – mogą zapuszczać się tylko plażowicze posiadający kartę pływacy poza linią wyznaczoną przez czerwoną boję to nad Bałtykiem norma. Podobnie jak dzieci bawiące się w pobliżu żółtej boi, a czasem nawet za nią, bo dno jest jeszcze na tyle płytkie, że daje złudne poczucie gorsza, powszechnym obrazkiem nad polskim morzem jest brzuchaty jegomość, wykłócający się z ratownikiem, że „przecież jest bezpiecznie”. Taki jegomość zazwyczaj jest przekonany, że skoro przyjechał nad morze, to ma prawo się w nim kąpać niezależnie od tego, co mówi jakiś tam ratownik. Ciekawe, ile osób z takim przekonaniem dołącza co roku do statystyki Polskiej Policji…Często odwiedzam małe plaże, gdzie nie ma boi i oznaczeń, ale są inne sygnały, że wejście do wody może nie być bezpieczne – na przykład wielkie kamienie przy brzegu, które dojść jasno powinny dawać do zrozumienia, że kąpiel w tym miejscu nie jest bezpieczna. Czy to skuteczne ostrzeżenie? Ależ skąd – notorycznie widuję w Rowach, Poddąbiu, Dębinie czy Orzechowie ludzi wchodzących na te kamienie, choć jeden fałszywy krok na mokrym podłożu może skończyć się tragicznie. Grzech 4 – przecenianie własnych możliwości Brawura to jeden z głównych czynników „wypadkogennych” nie tylko nad morzem, ale w ogóle. Nad morzem jednak jest szczególnie widoczna i to wcale nie wśród nastolatków. Ba, według statystyk to wcale nie nastolatkowie najczęściej toną. Najczęściej toną osoby w wieku powyżej 50 lat (choć tutaj statystykę w dużej mierze zawyżają wędkarze), zaś niemal równie często osoby między 31 a 50 rokiem o przecenianiu własnych możliwości nie mówię tylko o rozbuchanym ego, zakładach z pijanymi kolegami, przeświadczeniu o własnych umiejętnościach pływackich czy innych tego typu czynnikach, które zwykle wrzucilibyśmy do worka z napisem „brawura”.Mówię też chociażby o przecenianiu swojej wytrzymałości na porażenie słoneczne. Większość plażowiczów udaje się na „smażing” w najgorszej możliwej porze – między 10:00 a 14:00, kiedy słońce jest wysoko na niebie. Pamiętam lato, w którym pracowałem tuż przy wejściu na plażę; karetka przejeżdżała obok mnie średnio 10-15 razy dziennie, zazwyczaj zabierając ofiary kontekście utonięć jest to o tyle istotne, że nie doceniając potęgi słońca zwiększamy ryzyko wypadku. Wcale nie musimy dostać udaru – wystarczy, że po przeleżeniu godziny w pełnym słońcu wskoczymy do wody i na skutek różnicy temperatur zakręci nam się w głowie lub doznamy lekkiego szoku termicznego. Czasem taka sekunda wybicia z tropu wystarczy, by nawet w pozornie bezpiecznej sytuacji zrobiło się naprawdę jeszcze, że choć Polacy bardzo lubią wypoczywać nad wodą i nierzadko chwalić się swoimi umiejętnościami, to w ogólnym rozrachunku pływać... nie potrafią. Zaledwie 40 proc. mieszkańców Polski potrafi pływać. Na tle aż 90 proc. pływającego społeczeństwa w Niemczech i wielu innych krajach europejskich, wypadamy bladziutko. Grzech 5 – niedocenianie żywiołu Podobnie jak górale darzą wielkim szacunkiem góry, tak mieszkańcy miejscowości nadmorskich podchodzą z szacunkiem do żywiołu wody. Może brzmi to nieco pompatycznie, ale pochodzę z Łeby, która w swojej kilkusetletniej historii wielokrotnie była podmywana i niszczona przez Bałtyk, a teraz, na skutek zmian klimatycznych, znów ma przed sobą bardzo niepewną przyszłość. Każdy, kto mieszka nad morzem wie, że Bałtyk daje i jednak tego nie wiedzą i niestety traktują Bałtyk jakby był po prostu bardzo dużym basenem. Akwenem wodnym o równomiernych kształtach i przewidywalnym przykładem takiego niedoceniania jest mylna ocena dna morskiego. W wielu miejscach przy brzegu woda może się wydawać płytka, ale wystarczy krok dalej, by znaleźć się w głębinie. I wcale nie trzeba wiele szukać, by znaleźć takie miejsce – dla przykładu plaża zachodni w Ustce ma odcinek, przy którym można wejść do wody na dobre 15-20 metrów, brodząc ledwie po kolana, ale potem następuje odcinek kilku metrów, w którym woda sięga dorosłemu mężczyźnie do pasa. Kilka kroków dalej i znów jesteśmy na płyciźnie, która ciągnie się kolejne kilkanaście efekcie ludzie wchodzą do wody tam, gdzie nie jest to wskazane, albo skacząc na główkę w miejscach, które wydają się głębokie, ale w istocie skrywają wymienić też trzeba tak często przytaczaną w dyskusjach o utonięciach „cofkę” czy też prąd wsteczny. Takie zjawisko istnieje i tutaj faktycznie, może przydałaby się nam wszystkim taka opaska, jak ta opisywana przez Tomka Domańskiego. W moim odczuciu jednak o wiele bardziej od takiej opaski potrzebna jest nam świadomość, że taki prąd wsteczny istnieje, a my powinniśmy zwracać na niego baczną uwagę. Cytując Alastora Moody’ego: „stała czujność!”.Tutaj wracamy jednak do grzechów nr 3 i 4 – prąd wsteczny o natężeniu będącym w stanie porwać dorosłego człowieka nie występuje przy samym brzegu. A jeśli już do tego dochodzi, to zazwyczaj przy ogólnych warunkach, które tak czy inaczej powinny nas skutecznie zniechęcić do kąpieli. Pozostając w obrębie kąpieliska oznaczonego żółtą boją możemy być raczej spokojni, że nic nam nie grozi (choć oczywiście zawsze warto mieć oczy dookoła głowy i być świadomym istnienia i skali tego zjawiska).Niestety prąd wsteczny łatwo jest przegapić, bo powstaje on zazwyczaj w miejscu załamywania się fal na płyciznach, a te - jak już omawialiśmy powyżej - mogą się znajdować w miejscach niedostrzegalnych z brzegu. Można poczuć się bezpiecznie przy samym brzegu, ale wystarczy odejść kilkanaście metrów dalej, wciąż pozostając na płyciźnie, by narazić się na jego zgubny wpływ. Raz jeszcze - konieczna jest stała muszą być nie tylko dorośli, ale zwłaszcza dzieci, co prowadzi mnie do kolejnego punktu. Grzech 6 – brak poświęcania należytej uwagi dzieciom Wiem, wiem: dzieciaki na plaży są nie do upilnowania. A jednak nieuwaga, z jaką pociechy są traktowane przez rodziców na plaży, jest po prostu porażająca. Dzieci robią co chcą, biegają, gdzie chcą. Rodzice spuszczają je z oka gdy te wchodzą do wody. Albo pozwalają im unosić się na nadmuchiwanym materacu lub zabawce, którą prąd może w każdej chwili znieść wgłąb gorsza, często rodzicom zdaje się, że wszystko jest w porządku, bo dziecko nie wchodzi przecież do wody dalej niż robią to inni dorośli. A to ogromny błąd, bo dziecko jest o wiele bardziej narażone na takie czynniki jak nierówne dno czy prądy wsteczne niż dorosły natrafi na nagłe wgłębienie, to zamiast stać po kolana w wodzie będzie stał w niej po pas. Nic wielkiego. Jeśli na podobne wgłębienie natrafi dziecko, woda może przykryć je całkowicie. Prąd, który nie da rady porwać dorosłego, może bez trudu porwać dziecko, które znajdzie się w jego zasięgu – a potem, niestety, wciągnąć także dorosłego, który rzuci się je ratować i wyląduje o wiele dalej od brzegu, niż byłby w stanie sobie poradzić z taką akcją całe szczęście oficjalna statystyka mówi nam, że wypadków tego typu, śmiertelnych w skutkach, zdarza się relatywnie niewiele. W ubiegłym roku utonęło 16 dzieci poniżej 15 roku życia, ale niestety to tylko kropelka w morzu wypadków, które mogły skończyć się równie tragicznie, w głównej mierze przez nieuwagę dorosłych. Grzech 7 – brak edukacji Możemy zwalać wypadki na brak zdrowego rozsądku do woli, ale nie da się ukryć, że brak edukacji jest równie odpowiedzialny za tragedie, co wszystkie pozostałe grzechy wynikające z braku chodzi o bezpieczeństwo podczas wakacji, edukacja w Polsce leży i kwiczy. A potem widzimy, jak turyści chodzą na Giewont w klapkach, albo pakują się do wody podczas gdy wywieszona jest czerwona flaga, bo myślą, że czerwona flaga oznacza możliwość kąpieli „ale na własną odpowiedzialność”. A to bzdura – czerwona flaga oznacza absolutny zakaz kąpieli i stosuje się ją, gdy temperatura wody utrzymuje się poniżej 14 stopni Celsjusza, gdy widoczność jest ograniczona lub gdy prędkość wiatru przekracza piąty stopień w skali jednak przeciętny turysta ma to wiedzieć, skoro nikt go tego nie nauczył?I niestety, nie dowie się też tego przebywając na plaży, bo komunikaty informujące o bezpiecznym zachowaniu nad wodą przyjmują nad Bałtykiem formę malutkich tabliczek, często starych i skorodowanych, rozmieszczonych w miejscach, na które nikt nie przecież te miejsca, które są dobrze widoczne, nad polskim morzem są gęsto oklejone reklamami. Na co komu ostrzeżenie i instrukcja bezpiecznego zachowania nad wodą, gdy w tym samym miejscu może wisieć baner reklamujący najnowszego smartfona? Po co wykorzystać powierzchnię budki ratownika do zamieszczenia na niej podstawowych zasad bezpieczeństwa, skoro można ją okleić reklamą producenta lodów lub pobliskiego aquaparku?Przeciętny turysta wybierający się na nadbałtycką plażę nie zostaje poinstruowany co do tego, jak powinien się zachowywać i na co zwracać uwagę. I nie, regulamin korzystania z kąpieliska na wejściu nie rozwiązuje problemu. Regulaminów nikt nie czyta. Technologia nie zastąpi wiedzy i zdrowego rozsądku. Nie zrozummy się źle – gadżety takie jak polski Lifeguard Swim Belt są potrzebne. Choć osobiście nie wierzę, by ktokolwiek idąc na plażę ubrał na siebie taki pasek, tak z pewnością łatwiej jest założyć pasek od kamizelki ratunkowej czy dmuchanych ramiączek. Jeśli wynalazek Artura Kamińskiego uratuje choć jedno życie, to godzien jest wszelkiej szeroką skalę nie uratuje nas jednak dmuchany pas ratunkowy, bo – jak każda technologia – działa on tylko w służbie człowiekowi, co najwyżej wspierając nasz zdrowy rozsądek, a nie go chcemy, żeby statystyka utonięć z roku na rok malała, zamiast rosnąć, warto zrobić sobie przed wyjazdem na wczasy taki mały rachunek sumienia i upewnić się, czy aby nie popełniamy jednego z siedmiu grzechów głównych, przez które cudowny czas spędzony nad wodą może w jednej sekundzie zmienić się w koszmar. Tragedia pod Krakowem! W poniedziałek (16 maja) dwóch młodych mężczyzn wskoczyło dla ochłody do stawu po wyrobisku żwirowym w Brzegach (powiat wielicki). Po przepłynięciu kilkudziesięciu metrów jeden z nich zaczął krzyczeć i zniknął pod wodą. 28-latek został wyciągnięty na brzeg przez płetwonurków, jednak ratownikom nie udało się przywrócić jego funkcji życiowych. Dwaj mężczyźni wskoczyli do stawu po żwirowisku w Brzegach. Jeden z nich utonął Sezon letni jeszcze się nie zaczął, a w Małopolsce już doszło do utonięcia. W poniedziałek (16 maja) w pożwirowym stawie w Brzegach (powiat wielicki) zginął 28-letni mężczyzna. Wraz ze swoim 30-letnim kolegą, wskoczył on do zbiornika wodnego, żeby się ochłodzić. Niestety kąpiel w miejscu niedozwolonym zakończyła się tragicznie. Po przepłynięciu kilkudziesięciu metrów 28-latek zaczął krzyczeć i zniknął pod wodą. Na ratunek wezwano strażaków z Wieliczki i Krakowa, w tym grupę płetwonurków. To właśnie ci ostatni wyciągnęli topielca na brzeg. Natychmiast przystąpiono do resuscytacji, jednak w tym przypadku na ratunek było już za późno. Mężczyzna zmarł mimo wysiłku ratowników. Policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Wieliczce pod nadzorem wielickiej prokuratury wyjaśniają okoliczności oraz przyczynę utonięcia mężczyzny. Mundurowi podkreślają, że w tym miejscu obowiązuje zakaz kąpieli. Lokalne stawy to dawne wyrobiska żwiru, obecnie zalane wodą i bardzo głębokie oraz niebezpieczne. PRZECZYTAJ: Legalne picie alkoholu na bulwarach wiślanych w Krakowie? Część mieszkańców jest oburzona Najczęstsze przyczyny utonięć Wielu tragedii związanych z korzystaniem z atrakcji wodnych można uniknąć. Konieczne jest jednak stosowanie się do zasad bezpieczeństwa. Według policji najczęstszymi przyczynami utonięć są: Brak umiejętności pływania. Brawura, przecenianie swoich sił i umiejętności pływackich. Pływanie w stanie nietrzeźwym. Alkohol powoduje zaburzenia zmysłu, równowagi i orientacji! Niedocenianie niebezpieczeństwa w wodzie. Pływanie w miejscach zabronionych. Skoki "na główkę" do wody w nieznanym miejscu. Pływanie obok statków, barek i łodzi motorowych, w pobliżu śluz i zapór wodnych. Siadanie na rufie kajaku lub na burcie łodzi. Nieumiejętność postępowania w przypadku wywrócenia się kajaka lub łodzi. Lekkomyślna zabawa polegająca na wrzucaniu innych do wody oraz zanurzaniu osób pływających. ZOBACZ: Obrzydliwy pająk spacerował po bloku w Krakowie. Mieszkańcy z niedowierzaniem wyglądali przez okna Sonda Czy umiesz udzielać pierwszej pomocy? Tak Nie Uczyłam/-em się, ale pamiętam tylk podstawy, reanimacji bym się nie podjęła/ął Dramat przed prokuraturą. Nie żyje kobieta, a napastnik podciął sobie nadgarstki Wrocławskie przedwojenne plaże i kąpieliska nad Odrą w Odrze można się kąpać? Po pierwsze, czy kąpiel w rzece w centrum miasta jest zgodna z prawem, a po drugie, czy woda z rzeki nie zagraża zdrowiu? - pyta nasz Czytelnik Michał Józefowicz. Odpowiedzi na jego pytanie szukał reporter Gazety Wrocławskiej Marcin kilkunastu dni towarzyszy nam prawdziwie letnia pogoda. Wrocławianie szukają więc odpoczynku nad wodą. W mieście mogą poopalać się na trzech plażach – przy wybrzeżu Stanisława Wyspiańskiego, za ZOO i przy moście Trzebnickim. 10 czerwca tuż przy moście Milenijnym nieopodal Hali Orbita otwarta z kolei zostanie największa miejska plaża o powierzchni 1,5 ha. Niestety, w żadnym z tych miejsc, ani w jakimkolwiek skrawku Odry nie możemy się kąpać i nie chodzi tu wcale o jakość Nazwałbym go umiarkowanym. Nie ma zagrożeń sanitarnych, czy zrzutów przemysłowych i komunalnych. Odra wygląda na mętną i brudną, ale ta zawiesina jest naturalnym stanem i ona nigdy nie będzie tak przezroczysta jak górskie rzeki. Jeśli więc ktoś wejdzie do wody i nawet się nią zaciągnie, to nie powinien się zatruć - twierdzi Marian Dziewanowski z wydziału monitoringu środowiska Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony kąpieli w Odrze na terenie całego miasta wynika przede wszystkim z faktu, że Odra jest na całym odcinku drogą Kąpać nie można się także w żadnej z odrzańskich zatok, ponieważ należą one do infrastruktury związanej z drogą wodną. W każdym z takich miejsc stoją zresztą znaki zakazujące kąpieli - wyjaśnia Jan Pyś, dyrektor Urzędu Żeglugi Śródlądowej we Wrocławiu. CZY UDA SIĘ PRZYWRÓCIĆ WROCŁAWIANOM ZDEWASTOWANE KĄPIELISKO RÓŻANKA?VIDEO // w miejscu niedozwolonym to wykroczenie, za które grozi od 20 do 500 zł mandatu. Pływać i kąpać się można za to w pozostałych wrocławskich rzekach - Ślęzie, Widawie, Bystrzycy i Nie są one drogami wodnymi, służą więc turystyce i rekreacji i można z nich korzystać powszechnie - mówi Jan Pyś. - Każdy wchodząc do wody w miejscu, gdzie nie ma oficjalnego kąpieliska i ratownika, robi to jednak na własną odpowiedzialność - przestrzega i odradza kąpiel zwłaszcza przy jazach i śluzach. - Dawniej często kąpano się w śluzie Opatowice. Nie jest to dobry pomysł, ponieważ przy jazach prąd jest silniejszy, a śluzy wypełnione są betonem, cegłami i metalowymi elementami, uderzenie o które zagraża naszemu życiu. Odradzam więc kąpiele w zauważa Kamil Zaremba z fundacji OnWater, przed wojną we Wrocławiu było kilkanaście pływających kąpielisk na Znajdowały się głównie przy wyspach śródmiejskich, ale także przy moście Sikorskiego. Po wojnie można było popływać na kąpielisku Różanka i Oława - wymienia na Wiśle powstają w Warszawie i Krakowie. We Wrocławiu na razie nikt o kąpieliskach na Odrze nie Nie mamy takich miejsc i to smutne. Mamy największe tradycje i najwięcej miejsc, gdzie mogłyby one powstać. Być może powodem jest cały czas funkcjonująca we Wrocławiu trauma powodziowa po 1997 r., która powoduje rezerwę wśród inwestorów i decydentów - twierdzi wypoczynku nad Odrą pozostaje więc zażywanie kąpieli, ale wyłącznie słonecznych. Podczas minionego weekendu policjanci prowadzili akcję pn. "Stop dzikim kąpieliskom". Jej celem było zapobieganie kąpielom osób w miejscu objętym zakazem. (Fot. KPP w Ostrowi Mazowieckiej) Działania przeprowadzono w ramach akcji "Kręci mnie bezpieczeństwo nad wodą". W sobotnie popołudnie ostrowscy policjanci wspólnie z przedstawicielami Państwowej Straży Rybackiej w Małkini Górnej oraz Społecznej Straży Rybackiej w Ostrowi Mazowieckiej prowadzili działania ''Stop dzikim kąpieliskom''. - Dokonano kontroli trzech zbiorników po byłych żwirowniach w Przyborowiu z uwagą na przestrzeganie zakazu kąpieli. W ciągu niespełna dwóch godzin policjanci nałożyli osiem mandatów karnych, przedstawiciel straży rybackiej nałożył jeden mandat za brak dokumentu uprawniającego do amatorskiego połowu ryb - wyjaśnia rzecznik prasowy ostrowskiej policji. Ponadto przeprowadzono 31 rozmów profilaktyczno-ostrzegawczych z osobami przebywającymi w rejonie zbiorników oraz umieszczono cztery tabliczki informujące o zakazie kąpieli. Za kąpiel w miejscu objętym zakazem grozi mandat do 250 złotych. - Apelujemy do mieszkańców powiatu ostrowskiego o zdrowy rozsądek podczas letniego wypoczynku nad wodą. W trosce o własne życie i zdrowie wybierajmy jedynie miejsca strzeżone przez ratownika wodnego - informuje st. sierż. Marzena Laczkowska, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Ostrowi Mazowieckiej. Zobacz gazetkę Lidla Wasze opinie Tofik 09:50, A gdzie jest w pobliżu legalne kąpielisko? Dodaj komentarz Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników serwisu

kąpiel w miejscu niedozwolonym