Konsultacja od 500 €. Михаэль фон Бергвельт. Konsultacja od 450 €. Organizacja leczenia raka szyjki macicy w Niemczech od DMU Medical: wybór kliniki i organizacja leczenia. Informacja o specjalistach. Wsparcie na każdym etapie i rozwiązywanie skomplikowanych problemów. Opinie. Wiodący lekarze, rozsądne ceny!
Rak trzustki to złośliwy nowotwór przewodu pokarmowego, który jest wysoce złośliwy i trudny do zdiagnozowania i leczenia. Jest okrzyknięty „królem raka” przez lekarzy. Odsetek przeżyć 5-letnich wynosi <1%, co jest najgorszym rokowaniem ze wszystkich nowotworów złośliwych. Rak, jego zachorowalność i śmiertelność znacznie wzrosły […]
ZNACZENIE WŁÓKNIENIA W RAKU TRZUSTKI Opóźnione rozpoznanie RT jest uwarunkowane skąpoobjawowym przebiegiem choroby oraz brakiem odpowiednio czułych i swoistych metod diagnostycz-nych na wczesnym jej etapie. Z danych piśmiennictwa wynika, że ponad 80% wykrywanych obecnie przypad-ków raka trzustki stanowią guzy nieresekcyjne. Pięciu
W wielu ośrodkach uniwersyteckich na świecie stosowane jest skojarzone leczenie nowotworów z wykorzystaniem hipertermii, chemioterapii oraz immunoterapii. Hipertermia raka jako komplementarna metoda leczenia nowotworów jest skuteczna we współpracy z terapiami konwencjonalnymi, takimi jak: chemioterapia, radioterapia czy immunoterapia.
Onkolodzy: możliwości leczenia raka trzustki w Polsce gorsze niż w UE. Możliwości leczenia chorych na raka trzustki poprawiły się w Polsce w ostatnim czasie - ocenili onkolodzy. Zaznaczyli jednak, że ze względu na brak refundacji wciąż nie mogą zaoferować pacjentom wszystkich terapii dostępnych w większości krajów UE.
Skorzysta 2,5 miliona kobiet. Według Niemieckiego Centrum Badań nad Rakiem (DKFZ), rak piersi (rak sutka) jest zdecydowanie najczęstszym nowotworem wśród kobiet w Niemczech i dotyczy on
. Terapia protonowa to najnowocześniejsza metoda walki z rakiem tam, gdzie nie pomagają operacje. Essen dostało nowe centrum terapii protonowej. Może przyjąć do 1000 dzieci rocznie. W Essen otwarto w poniedziałek ( nową placówkę walki z chorobami nowotworowymi: Zachodnioniemieckie Centrum Terapii Protonowej, które uważa się za jeden z najnowocześniejszych tego rodzaju ośrodków na świecie. Trzy specjalistyczne pomieszczenia zabiegowe już są gotowe do przyjęcia pacjentów, czwarte zostanie wkrótce oddane do użytku. W ten sposób esseńska klinika uniwersytecka będzie w stanie przyjąć rocznie na leczenie do tysiąca pacjentów z całych Niemiec i zagranicy. Ośrodek RPTC w Monachium ma 4 urządzenia do terapii protonowej Trudno dostępne nowotwory Ta najnowocześniejsza metoda leczenia nowotworów złośliwych jest przeznaczona głównie dla chorych, u których konwencjonalne naświetlanie nie może być stosowane, ponieważ nowotwór znajduje się w szczególnie trudno dostępnych miejscach i w związku z tym nie można go usunąć dostępnymi dotąd metodami lub kiedy jest zbyt głęboko usytuowany i zbyt blisko sąsiaduje z ważnymi organami, wrażliwymi na uszkodzenia. Jest to skuteczna metoda także, gdy konwencjonalna terapia naraża chorego na poważne powikłania. Kilka ośrodków w Niemczech Szacuje się, że z radioterapii protonowej może skorzystać 10-15 proc. pacjentów chorych na nowotwory, którzy wymagają radioterapii. Jak do tej pory na całym świecie poddano tej metodzie leczenia sto tysięcy osób. Terapia protonowa sprawdza się zwłaszcza u dzieci, gdyż pozwala oszczędzić młody, rozwijający się organizm. Tradycyjne napromieniowanie niesie za sobą ryzyko rozwoju u dziecka nowotworu wtórnego lub niedorozwoju jego narządów. Terapia protonowa jest bardzo droga i wymaga w porównaniu z innymi radioterapiami dużo więcej personelu. Z tego względu w Niemczech oprócz Essen, jest ona stosowana jeszcze tylko w Monachiu m (Rinecker Proton Therapy Center) i Berlinie (Helmholtz-Zentrum Berlin). Od jesieni br. będzie ją oferować także centrum badawcze w Dreźnie. wdr, WZPT / Małgorzata Matzke
Leczenie raka trzustki Leczenie raka trzustki za granicą, Co wpływa na ostateczny koszt leczenia raka trzustki? Istnieje wiele czynników, które mogą wpływać na koszty Rodzaje wykonywanych operacji Doświadczenie chirurga Wybór szpitala i technologii Koszt rehabilitacji po operacji Ochrona ubezpieczeniowa może wpływać na wydatki z własnej kieszeni Uzyskaj bezpłatną konsultację Szpitale leczące raka trzustki Kliknij tutaj 10 najlepszych szpitali zajmujących się leczeniem raka trzustki Oto 10 najlepszych szpitali zajmujących się leczeniem raka trzustki na świecie: Oto najlepsi lekarze na świecie zajmujący się leczeniem raka trzustki: Jak Mozocare może Ci pomóc 1 Szukaj Procedura wyszukiwania i szpital 3 Książka Zarezerwuj swój program 4 FLY Jesteś gotowy na nowe i zdrowsze życie O Mozocare Mozocare to platforma dostępu medycznego dla szpitali i klinik, która pomaga pacjentom uzyskać dostęp do najlepszej opieki medycznej po przystępnych cenach. Mozocare Insights zapewnia wiadomości zdrowotne, najnowsze innowacje w leczeniu, ranking szpitali, informacje z branży opieki zdrowotnej i wymianę wiedzy. Informacje na tej stronie zostały sprawdzone i zatwierdzone przez Mozocare zespół. Ta strona została zaktualizowana 16 Jun, 2020.
Obecnie standardem w leczeniu raka jajnika jest zabieg chirurgiczny. Jednak nie w każdym ośrodku powinno się operować ten nowotwór. Chirurgia raka jajnika to chirurgia na poziomie zaawansowanym, którą powinno się wykonywać tylko w doświadczonych ośrodkach, oferujących kompleksowe leczenie – zaznacza prof. Paweł Knapp z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. O KIM MOWAFot. ArchiwumProf. dr hab. n. med. Paweł Knapp jest specjalistą w dziedzinie ginekologii i położnictwa oraz onkologii ginekologicznej, kierownikiem Uniwersyteckiego Centrum Onkologii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku, członkiem Zarządu Polskiego Towarzystwa Ginekologii Onkologicznej i Polskiego Towarzystwa Kolposkopii i Patofizjologii Szyjki Macicy oraz członkiem Zarządu Głównego Europejskiego Towarzystwa Ginekologii Onkologicznej (ESGO). Puls Medycyny: Ile Polek każdego roku dowiaduje się, że ma rak jajnika? Ile z nich umiera z powodu tego nowotworu? Prof. Paweł Knapp: Każdego roku w Polsce raka jajnika rozpoznaje się u ok. 4 tys. kobiet, co wbrew pozorom nie jest małą liczbą. Trochę więcej niż połowa z nich umiera, czego przyczyną jest rozpoznawanie 80-90 proc. przypadków nowotworu w zaawansowanym stadium rozwoju. Jeśli diagnoza jest stawiana, gdy nowotwór jest we wczesnej, niezaawansowanej postaci, to zwykle dzieje się tak przez przypadek, np. podczas operacji wykonywanych z powodów innych niż onkologiczne. W związku z tym nowotwór ten stanowi bardzo duży problem epidemiologiczny w Polsce. Jaka jest przyczyna rozpoznawania większości przypadków raka jajnika w zaawansowanym stadium rozwoju? Rak jajnika to nowotwór bardzo podstępny. Nie daje objawów prodromalnych, tzn. we wstępnej fazie rozwoju nie występują żadne specyficzne objawy kliniczne wskazujące na problemy z jajnikami. Pojawiają się symptomy, których kobieta nie skojarzyłaby z tym narządem. Są to głównie dolegliwości ze strony układu pokarmowego: zaburzenia gastryczne, odbijanie, pobolewania brzucha. Wówczas, zgodnie z wytycznymi, pacjentka w pierwszej kolejności jest diagnozowana i leczona w kierunku tych zaburzeń. Dopiero później dołączają inne dolegliwości, które są manifestacją pełnoobjawowej choroby, takie jak bóle brzucha, powiększający się obwód brzucha, wodobrzusze. Problemem jest także dynamika rozwoju raka jajnika. Organizm ludzki jest zbudowany z trzech małych listków „założycielskich” – listków embriologicznych: ektodermy, endodermy i mezodermy. Endoderma buduje większość narządów wewnętrznych, jednak jajnik jest zbudowany ze wszystkich trzech listków zarodkowych. Stąd dynamika wzrostu nowotworu w jajniku jest bardzo gwałtowna. Warto dodać, że obecnie dominuje teoria, zgodnie z którą rozwój nowotworu wcale nie zaczyna się w torebce jajnika, tylko jest on niejako przeniesiony ze strzępków jajowodów. Wszystkie powyższe czynniki wskazują na to, że pacjentka z rakiem jajnika jest niediagnostyczna. Często słyszę od chorych, że pół roku przed postawieniem diagnozy były u ginekologa i wszystko było w porządku, a teraz mają guza wielkości np. 10 cm. Guz ten klinicznie, w badaniach obrazowych i biochemicznych prawdopodobnie jest nowotworem, bo oczywiście ostateczne rozpoznanie można postawić tylko na podstawie wyników badania histopatologicznego. Czy istnieją metody profilaktyki pierwotnej lub wtórnej raka jajnika? Nie ma testu przesiewowego, który w populacji pozornie zdrowej wskazywałby osoby chore, u których rak jajnika już istnieje, lub kobiety we wczesnej fazie rozwoju choroby, czy osoby, u których rak jajnika jest w stadium przednowotworowym, tak jak ma to miejsce w przypadku raka piersi czy raka szyjki macicy. Czy w związku z powyższym można podjąć jakiekolwiek działania, aby zwiększyć odsetek raków jajnika rozpoznawanych we wczesnej fazie rozwoju? Przede wszystkim należy zwrócić uwagę, że rak jajnika to obecnie choroba, która coraz częściej, choć nie we wszystkich przypadkach, zaczyna mieć udokumentowane podłoże genetyczne. Dlatego niezmiernie istotny jest wywiad zebrany np. przez lekarza rodzinnego, bo to właśnie on ma najbliższy kontakt z pacjentką. Wystarczy zadać jedno pytanie: „Czy w Pani rodzinie występowały nowotwory, takie jak: rak piersi, rak jajnika, rak jelita grubego, rak trzustki”, ponieważ są nowotwory BRCA-zależne. Mutacja w genie BRCA1 czy BRCA2 może skutkować i często skutkuje rozwojem nowotworu pochodzenia genetycznego. Apeluję do pań, aby raz w roku udały się na badanie do ginekologa, aby mieć gwarancję, że nie rozwija się choroba, tak jak regularnie wykonuje się obowiązkowo przegląd samochodu, aby mieć gwarancję, że można nim bezpiecznie jeździć. Większość pacjentek z rakiem jajnika, które leczymy w Uniwersyteckim Centrum Onkologii w Białymstoku, to chore, które nie zgłaszały się do ginekologa. Jest też odsetek kobiet z rakiem jajnika, które wykonywały badanie ginekologiczne, a ich wynik nie wykazał niepokojących zmian, w związku z tym nie wracały regularnie do lekarza, choć oczywiście w takich przypadkach nie można też wykluczyć błędów diagnostycznych. Tymczasem pacjentka powinna zachować czujność onkologiczną i zgłaszać się systematycznie do ginekologa. Na przykład, jeśli pacjentka ma torbiel wielkości 5 cm, można zastosować leczenie zachowawcze, ale wówczas bezwzględnie musi się ona zgłosić do ginekologa na kontrolę za 3 lub 6 miesięcy - w zależności od charakteru obserwowanej zmiany. Co jest standardem w leczeniu raka jajnika? Obecnie standardem w leczeniu raka jajnika jest zabieg operacyjny. Należy jednak podkreślić, że nie w każdym ośrodku powinno się operować ten nowotwór, ponieważ nie wszystkie ośrodki spełniają podstawowy wymóg, jakim jest nowoczesna chirurgia. Jak już wspominałem, większość przypadków raka jajnika rozpoznaje się w zaawansowanym stadium rozwoju, co oznacza że nowotwór przekroczył granicę torebki jajnika i nacieka sąsiednie narządy oraz daje przyrzuty odległe. Rak jajnika to jeden z nielicznych, żeby nie powiedzieć, że jedyny nowotwór, który rozsiewa się w jamie brzusznej przez tzw. wszczepy. Oznacza to, że komórki nowotworowe są „wysłane” z powierzchni torebki jajnika do narządów jamy brzusznej. Płyn, który się znajduje w jamie brzusznej, transportuje te komórki w sposób bardzo charakterystyczny, zgodnie ze ruchem wskazówek zegara. Dlatego nowotwór „kolonizuje” wiele narządów, torebkę wątroby, kopułę przepony, miednicę mniejszą. Możliwe są także inne drogi szerzenia się choroby: drogą limfatyczną i krwiopochodną. Rak jajnika nie jest więc chorobą ograniczoną do jednego narządu. To choroba wielonarządowa, ogólnoustrojowa. W związku z tym w przypadku raka jajnika jakość i rozległość zabiegu chirurgicznego ma podstawowe znaczenie. Lekarz ginekolog-onkolog musi biegle poruszać się po całej jamie brzusznej, tzn. musi umieć prawidłowo usunąć nie tylko narządy płciowe, lecz także wykonać resekcję jelit, kopuły przepony, śledziony, końcowego fragmentu ogona trzustki. Jest to więc chirurgia na poziomie bardzo zaawansowanym. Nie we wszystkich ośrodkach operuje się w tak radykalny sposób, a wiele badań klinicznych jednoznacznie wykazało, że resekcja zmian nowotworowych bez pozostawienia resztek choroby (R0) znamiennie wydłuża przede wszystkim krzywą czasu wolnego od choroby. U pacjentek z rakiem jajnika w zaawansowanym stadium rozwoju po leczeniu operacyjnym stosuje się skojarzoną chemioterapię, opartą na pochodnych platyny i taksoidu. Jest to złoty standard w pierwszej linii leczenia raka jajnika. Od maja 2022 r. obowiązuje nowy kształt programu lekowego który pozwala zastosować immunoterapię u pacjentek z zaawansowanym rakiem jajnika, jajowodu i otrzewnej. Ośrodek, który zapewnia kompleksową opiekę nad pacjentką z rakiem jajnika musi więc dysponować doświadczonymi chirurgami i mieć dostęp do wszystkich opcji terapeutycznych. Jakie jeszcze wymagania musi spełnić? Poza chirurgią na bardzo wysokim poziomie, ultraradykalną chirurgią, i odpowiednią ilością wykonywanych zabiegów operacyjnych rocznie, ośrodek taki musi mieć także możliwość wykonywania badań genetycznych. Obecnie nowoczesne terapie onkologiczne oparte są o znajomość profilu genetycznego nowotworu. Badania genetyczne stanowią próbę spersonalizowania terapii onkologicznej u chorej na zaawansowanego raka jajnika. Będą także określały ryzyko wystąpienia nowotworu u krewnych w linii prostej: córki, wnuczki. Taki ośrodek powinien także uczestniczyć w badaniach klinicznych. Czasem musimy podjąć dramatyczną decyzję, czy u pacjentki warto kontynuować daną terapię, gdyż powoduje ona szereg działań niepożądanych. Wtedy istnieje możliwość zmiany leczenia, ale już nie w ramach programu lekowego, lecz badań klinicznych. Pacjentka jest poddawana nie tylko nowoczesnej diagnostyce, ale przede otrzymuje możliwość innowacyjnego leczenia. To często stwarza szansę na dalszą kontynuację leczenia onkologicznego. W placówce zapewniającej kompleksową opiekę nad pacjentką z rakiem jajnika musi pracować również odpowiednia kadra medyczna. Przede wszystkim są to onkolodzy oraz ginekolodzy-położnicy ze specjalizacją w dziedzinie ginekologii onkologicznej, onkolog kliniczny. Przed rozpoczęciem operacji odbywają kolegia onkologiczne, w którym uczestniczy również lekarz radiolog, często histopatolog. Jest wiele dedykowanych osób, które zajmują się pacjentką. Dobro pacjenta stanowi wartość nadrzędną. Takie warunki spełnia Uniwersyteckie Centrum Onkologii w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku. To pierwszy ośrodek w Polsce i jeden z kilku w naszym kraju, który otrzymał certyfikat Europejskiego Towarzystwa Ginekologii Onkologicznej (ESGO) i stał się akredytowanym ośrodkiem leczenia zaawansowanego raka jajnika (Certified Centre in Advanced Ovarian Cancer Surgery). Co to dokładnie oznacza? Onkologia Ekspercki newsletter z najważniejszymi informacjami dotyczącymi leczenia pacjentów onkologicznych ZAPISZ MNIE Certyfikat ten oznacza, że wszelkie procedury medyczne wykonywane w naszym ośrodku są na takim samym wysokim poziomie, jak w ośrodkach w Niemczech, Anglii, we Francji czy Włoszech, że pacjentka z Londynu może przyjechać do Rzymu, Hamburga czy Białegostoku, bo w każdej ze znajdujących się tam klinik ginekologii onkologicznej jakość diagnostyki i leczenia będzie taka sama, że terapia obejmie przede wszystkim radykalne procedury chirurgiczne uzupełnione leczeniem systemowym Akredytacja oznacza także, że chirurdzy z naszego Centrum biorą udział w ustawicznych szkoleniach. To bardzo ważne, gdyż w mojej ocenie chirurg, któremu wydaje się, że już wszystko umie zoperować, prawdopodobnie powinien się wycofać z zawodu. Kryteria, jakie trzeba spełnić, aby otrzymać taki certyfikat, są wymagające, ale ich spełnienie bezwzględnie świadczy o jakości ośrodka. Placówek oferujących kompleksową opiekę nad pacjentkami z rakiem jajnika jest w Polsce niewiele. Problemem jest także duże niedoszacowanie procedur w ginekologii onkologicznej. Podczas operacji pacjentki z rakiem jajnika chirurg często musi usunąć narząd rodny, zajętą otrzewną, wykonać resekcję jelita, śledziony ogona trzustki, segmentu wątroby i limfadenektomię. Taki zabieg trwa 9-10 godzin. Tymczasem rozliczenie tak kompleksowego zabiegu operacyjnego jest nieadekwatne do wykonanej pracy, czasu jej trwania, oraz dalszego leczenie pooperacyjnego. Ginekolodzy-onkolodzy, operując chorą z rakiem jajnika, wykonują taką samą, żeby nie powiedzieć, że czasem większą pracę niż chirurdzy onkolodzy, którzy mają lepiej wycenione procedury operacyjne. Obecnie pracujemy z Polskim Towarzystwem Ginekologii Onkologicznej nad propozycją zmiany koszyka świadczeń, ale nie jest to proste zadanie, szczególnie w sytuacji, w której chcielibyśmy wskazać kompleksowe ośrodki leczące zaawansowanego raka jajnika. Wysoka jakość świadczeń, związana z wprowadzeniem nowego modelu opieki nad pacjentkami z rakiem jajnika, musi sporo kosztować. Wymaga to zwiększenia nakładów na ginekologię onkologiczną w Polsce... Wydaje się, że tak, nie tylko dlatego, że onkologia na całym świecie po prostu kosztuje. Jak już wspomniałem rak jajnika to choroba dotycząca wielu narządów, której leczenie wymaga przede wszystkim doświadczonego chirurga. Poza tym rak jajnika to schorzenie, które ma jedynie wspólną nazwę - gdy na sali szpitalnej leżą trzy kobiety z rakiem jajnika, tak naprawdę każda z nich ma inną chorobę. U każdej z tych pacjentek nowotwór ma inny przebieg, dynamikę, agresję, co często wymaga modyfikacji schematu leczenia operacyjnego, a później systemowego. Dlatego należy dążyć do tego, aby pacjentki z rakiem jajnika miały wykonane badanie genetyczne, aby biologię tej choroby traktować indywidualnie i starać się zastosować spersonalizowaną terapię, co wciąż nie jest do końca możliwe. Obecnie, wydaje się, że spersonalizowało się tylko leczenie operacyjne, a konieczna jest także personalizacja leczenia systemowego ogólnoustrojowego. W jaki sposób mierzona jest jakość opieki w raku jajnika? Europejskie Towarzystwo Ginekologii Onkologicznej opracowało mierniki jakości w ginekologii onkologicznej. Ich spełnienie i otrzymanie odpowiedniej ilości punktów było podstawowym warunkiem otrzymania Certified Centre in Advanced Ovarian Cancer Surgery. W Polsce mierniki jakości dla raka jajnika wciąż nie zostały opracowane. Mierniki jakości stanowią absolutne clou, które jednoznacznie definiują ośrodek. Umożliwiają one obiektywną jego ocenę – albo spełnia on odpowiednie kryteria i jest bardzo dobry, albo nie i w związku z tym nie powinno się w nim wykonywać operacji zaawansowanego raka jajnika. Jest szereg czynników, które definiują ośrodek w sposób wymierny. Przykładami mierników w raku jajnika są ilość wykonywanych zabiegów operacyjnych zaawansowanego raka jajnika w ciągu roku, ilość zabiegów operacyjnych, które wykonuje jeden chirurg ginekolog onkolog, ilość wykonywanych operacji ultraradykalnych, ilość operacji wykonywanych na jelitach czy ilość hospitalizacji. Ten ostatni miernik jest niezwykle istotny, świadczący nie tylko o jakości chirurgii, lecz także dostępności między innymi do programów lekowych. Należy jeszcze raz podkreślić, że w onkologii, ginekologii onkologicznej kluczowa jest kompleksowość leczenia. W jaki sposób utworzenie rejestrów dla nowotworów ginekologicznych przyczyniłoby się do poprawy jakości ich leczenia? Rejestry mają kluczowe znaczenie, dlatego że informacja dotycząca jakiegokolwiek leczenia zawsze musi iść za pacjentem. Chore na nowotwory w Polsce leczą się w różnych ośrodkach. Z różnych względów, np. zawodowych, pacjentki zmieniają miejsce zamieszkania, wybierają inny ośrodek celem kontynuacji leczenia. Tymczasem cała historia medyczna pacjenta powinna być dostępna w wersji elektronicznej i każdy lekarz, także ginekolog onkolog, powinien mieć do niej dostęp. Załóżmy, że do ośrodka zgłasza się pacjentka, która np. zapomniała powiedzieć, że 20 lat temu była leczona z powodu chłoniaka, a taka informacja jest kluczowo ważna dla lekarzy onkologów, gdyż ma wpływ na przebieg terapii i ostatecznie może przyczynić się do zmiany schematu terapeutycznego, a w konsekwencji do poprawy jakości leczenia. Każda informacja, którą lekarz uzyskuje natychmiast, jest informacją drogocenną. Poza tym, jeśli dane medyczne, oczywiście odpowiednio zabezpieczone, będą dostępne szerszemu gronu lekarzy specjalistów, podejmowane są zwykle większe starania, aby były ona przedstawiona w bardziej syntetyczny sposób, żeby lekarz uzyskał jak najwięcej wiadomości z karty pacjenta szczególnie onkologicznego, gdzie różnorodne terapie często trwają wiele miesięcy. W Polsce są dostępne rejestry medyczne. Mamy gotowe bazy danych pacjentów, dlatego taki system mógłby i powinien funkcjonować w naszym kraju. Obserwowałem to w ośrodkach w USA i tam sprawdzał się on idealnie. W wiosennym naborze na rezydentury na 364 miejsca przygotowane w dziedzinach onkologicznych przyjęto zaledwie 31 lekarzy. Czy grozi nam, że w przyszłości nie będzie miał kto leczyć pacjentów chorych na nowotwory, także pacjentek z rakiem jajnika? Myślę, że nie dojdzie do takiej sytuacji, mimo że ścieżka edukacyjna prowadząca do uzyskania tytułu specjalisty w dziedzinie ginekologii onkologicznej jest długa i trudna. Najpierw należy odbyć 5-letnią specjalizację z ginekologii i położnictwa. Dopiero potem można odbyć rezydenturę z ginekologii onkologicznej – to kolejne dwa lata naprawdę bardzo intensywnej i trudnej nauki. W tym czasie trzeba wykształcić chirurgów, którzy będą potrafili poprawnie wykonać radyklane zabiegi w ginekologii onkologicznej i będą rozumieli ich zasadność. Warto zwrócić uwagę, że operacje raka jajnika, poza tym, że trwają wiele godzin, często są obarczone matematycznym ryzykiem powikłań. Oznacza, że nawet po operacji ultraradykalnej chirurgii wykonanej przez doświadczonego, bardzo dokładnego chirurga istnieje 20-proc. ryzyko, że pojawiają się powikłania. W naszym Uniwersyteckim Centrum Onkologii jest dużo młodych ludzi, którzy deklarują chęć kształcenia się i pracy w ginekologii onkologicznej i sądzę, że w przyszłości również będą takie osoby, u których medycyna, a w szczególności ginekologia onkologiczna, stanie się pasją i zawodową miłością. PRZECZYTAJ TAKŻE: Nowotwory ginekologiczne - problemem jest bardzo duże rozproszenie leczenia i brak koordynacji Leczenie raka jajnika - aby nie przynosiło strat, należy poprawić jego wycenę
Rozmowa z dr. Leszkiem Krajem, onkologiem klinicznym z Kliniki Chorób Wewnętrznych, Hematologii i Onkologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego Diagnoza „rak trzustki” jest przez pacjentów traktowana jak wyrok śmierci i to z nieodległym terminem wykonania. To jeden z najgorzej rokujących nowotworów. Walkę z nim przegrali Steve Jobs, Luciano Pavarotti, Patrick Swayze i Anna Przybylska. Jednak ostatnio pojawił się nowy schemat leczenia, który nieco wydłuża życie chorych. Czy rzeczywiście rak trzustki jest bezwzględnym zabójcą, który nie daje nadziei? Niewątpliwie leczenie raka trzustki jest jednym z najtrudniejszych i wciąż stanowi dla onkologów duże wyzwanie. Wyniki leczenia tego nowotworu, pomimo niewątpliwych postępów, pozostają niezadowalające, a wskaźniki umieralności wciąż niewiele różnią się od wskaźników zachorowalności. Ogółem wskaźniki przeżyć pięcioletnich nie przekraczają 10 procent, a u tych pacjentów, którzy byli poddani leczeniu operacyjnemu, przeżycia pięcioletnie sięgają zaledwie 20 procent. Mediany przeżycia w I i II stopniu zaawansowania wynoszą 20-22 miesiące. Przyczynami tego stanu rzeczy jest wysoka biologiczna i kliniczna agresywność raka trzustki oraz częsty brak wczesnych i specyficznych objawów umożliwiających sprawne postawienie diagnozy w początkowych stadiach rozwoju choroby. Oczywiście, kiedy zmiana nowotworowa jest zlokalizowana w głowie trzustki i towarzyszy jej bezbólowa żółtaczka, to diagnostyka natychmiast jest nakierowana na poszukiwanie patologii w obrębie trzustki. Jednak u większości pacjentów mamy do czynienia z objawami niespecyficznymi, takimi jak: niezamierzona utrata masy ciała, bóle nadbrzusza i odcinka lędźwiowego kręgosłupa, czy biegunka o niejasnej etiologii. W tej sytuacji diagnostyka bywa trudna i trwa zbyt długo. Ponadto dotychczas nie opracowano powszechnie uznawanych programów badań przesiewowych, tak jak ma to miejsce w przypadku innych nowotworów np. raka piersi czy jelita grubego. To wszystko sprawia, że tylko u niewielkiej części pacjentów, bo u 15-20 procent, rozpoznania dokonuje się w początkowym stadium zaawansowania. A tylko wtedy można zaproponować pacjentowi leczenie potencjalnie radykalne, czyli zabieg operacyjny. Skoro czas gra w tym przypadku decydującą rolę, pacjent powinien jak najszybciej trafić pod opiekę specjalistów. To niezwykle ważne, by podejrzewając nowotwór w obrębie trzustki, kierować chorych do ośrodków posiadających doświadczenie w diagnostyce i leczeniu. Ten nowotwór występuje rzadko (stanowi około 3 procent wszystkich nowotworów) i niewątpliwie wymaga tego, by decyzje terapeutyczne były podejmowane przez doświadczone zespoły specjalistów. Szczególnie w kontekście określenia „operacyjności” zmiany w obrębie trzustki warto zasięgać opinii zespołów w doświadczonych ośrodkach, dysponujących możliwościami np. rekonstrukcji naczyniowych. Dodajmy, że sama operacja usunięcia guza trzustki (najczęściej tzw. pankreatoduodenektomii) to jeden z najtrudniejszych zabiegów chirurgicznych. Nie tylko w kontekście techniki chirurgicznej, ale przede wszystkim w zakresie diagnostyki i leczenia możliwych powikłań pooperacyjnych. Przyjmuje się, że w doświadczonych ośrodkach śmiertelność okołooperacyjna nie powinna przekraczać 5 procent. Jakie są czynniki rozwoju tej choroby? Do podstawowych czynników ryzyka, podobnie jak w większości nowotworów, należy wiek. Ponieważ żyjemy coraz dłużej w ostatnich latach wciąż obserwujemy wzrost częstości występowania raka trzustki w populacji ogólnej. Do innych znanych czynników ryzyka zalicza się palenie tytoniu, długotrwałe picie alkoholu, otyłość czy długoletnią źle kontrolowaną cukrzycę. Poza tym warto pamiętać o czynnikach genetycznych. Zwiększone ryzyko raka trzustki notuje się w przypadku: mutacji w genach BRCA 1 lub BRCA 2, zespole Peutz-Jeghersa, zespole dziedzicznego przewlekłego zapalenia trzustki oraz w rodzinnym zespole znamion atypowych. Czy nowe możliwości, które pojawiły się w leczeniu systemowym, zwiększają szanse chorych? Rzeczywiście w ostatnich latach pojawiło się kilka nowych możliwości terapii. Najnowsze doniesienia dotyczą wyników badania o akronimie ESPAC-4 zaprezentowanych na zeszłorocznym zjeździe Amerykańskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej (ASCO). W tym badaniu wykazano, że zastosowanie w leczeniu uzupełniającym (po radykalnym zabiegu operacyjnym) dwóch chemioterapetyków: gemcytabiny i kapecytabiny w porównaniu do leczenia samą gemcytabiną poprawia wskaźniki przeżyć pacjentów o kilka miesięcy. Taka możliwość terapii już znalazła odzwierciedlenie w tzw. katalogu chemioterapii w Polsce i jest dostępna dla naszych pacjentów. Jeśli zaś chodzi o pacjentów z chorobą miejscowo zaawansowaną i rozsianą, to podstawą terapii jest leczenie systemowe, czyli chemioterapia. Generalnie w Polsce mamy do dyspozycji trzy schematy leczenia. Pierwszy, najstarszy to terapia klasyczna – gemcytabina w monoterapii. Druga to schemat FOLFIRINOX, czyli terapia trójlekowa (3 leki cytotoksyczne podawane jednocześnie – fluorouracyl, irinotecan i oksaliplatyna). Jest to jednak leczenie toksyczne – dające wiele działań niepożądanych, ale też przynoszące największy odsetek odpowiedzi. Niestety kwalifikuje się do niego tylko niewielka grupa chorych w dobrym stanie ogólnym i bez istotnych chorób współistniejących. Trzecia możliwość to stosunkowo nowa opcja terapeutyczna: dołączenie do terapii gemcytabiną drugiego leku – nowej cząsteczki o nazwie nab–paklitaksel. Ta strategia jest szansą na wydłużenie życia szczególnie u pacjentów z chorobami współistniejącymi oraz w gorszej kondycji ogólnej, którzy nie kwalifikują się do leczenia schematem FOLFIRINOX. Czym różni się nab-paklitaksel od znanego od dawna paklitakselu? Paklitaksel to klasyczny chemioterapeutyk, który został sprytnie zmodyfikowany przez „zapakowanie” go w albuminę i tak powstał nab-paklitaksel. Wiadomo, że rak trzustki wyłapuje różnego rodzaju białka, więc także ten lek w białkowej otoczce. Dzięki tej modyfikacji uzyskujemy o około 30 procent większe stężenie chemioterapeutyku w komórkach raka trzustki w porównaniu do zastosowania klasycznego paklitakselu. Znalazło to odzwierciedlenie w efektywności klinicznej tego leku. Ten sposób leczenia pozwala wydłużyć mediany przeżyć pacjentów o około 3 miesiące w porównaniu do leczenia samą gemcytabiną. Potwierdziły to wyniki badania klinicznego III fazy o akronimie MPACT opublikowane w 2013 roku w prestiżowym czasopiśmie New England Journal of Medicine. Jakich pacjentów kwalifikuje się do leczenia nab-paklitakselem? Nab-paklitaksel stosuje się w połączeniu z gemcytabiną w leczeniu pacjentów z rozpoznanym gruczolakorakiem trzustki w stadium rozsiewu, czyli w IV stopniu zaawansowania choroby. W Polsce od pierwszego stycznia 2017 roku to leczenie jest już dostępne i finansowane w ramach Programu Lekowego opracowanego przez Ministerstwo Zdrowia. Generalnie do leczenia są kwalifikowani pacjenci, u których nie jest możliwe leczenie schematem FOLFIRINOX, i którzy spełniają inne kryteria kwalifikujące do leczenia w tym Programie Lekowym. Szczegółowe i aktualne zapisy programu można znaleźć na stronie internetowej Ministerstwa Zdrowia. Co wydaje się najważniejszą zasadą postępowania dotyczącą chorych z rakiem trzustki? W przypadku tego nowotworu istotne jest jak najwcześniejsze rozpoznanie i szybkie rozpoczęcie leczenia, gdyż ci pacjenci mają wyjątkowo mało czasu. Dlatego chciałbym jeszcze raz zaapelować, aby pacjentów z rozpoznanym rakiem trzustki kierować jak najszybciej do doświadczonych ośrodków klinicznych. Pamiętajmy też, że pacjenci z rakiem trzustki wymagają podejścia wielodyscyplinarnego i to nie tylko z pozycji onkologii, chirurgii czy radioterapii. Potrzebują także spojrzenia i zabezpieczenia ogólnomedycznego, na przykład leczenia przeciwbólowego, ponieważ jest to nowotwór wywołujący często silny ból. Dziś mamy bardzo duże możliwości leczenia przeciwbólowego – farmakologicznego i interwencyjnego. Innym problemem ogólnomedycznym jest kacheksja nowotworowa, czyli znaczne wyniszczeniem organizmu chorego, co każe nam patrzeć na raka trzustki jako na chorobę ogólnoustrojową. Nadal w pełni nie rozumiemy, jaki jest mechanizm patofizjologiczny sprawiający, że nowotwór wielkości 3 centymetrów potrafi spowodować u pacjenta 30-kilogramową utratę masy ciała. Dlatego ważne jest odpowiednie wsparcie dietetyczne i leczenie żywieniowe. Podsumowując: w odniesieniu do raka trzustki często panuje nihilistyczne podejście determinowane złym rokowaniem i dziesiątkami lat niepowodzeń bardzo wielu prób klinicznych, które we wczesnych fazach badań zapowiadały się obiecująco. Jednak ostatnie lata przyniosły kilka nowych opcji terapeutycznych. I choć nie są to tak spektakularne sukcesy, to niewątpliwie „krok za krokiem” obserwujemy poprawę rokowania w tej grupie chorych. Dlatego szczególnie ważne jest, aby planując leczenie chorych z rakiem trzustki starać się indywidualizować terapię tego nowotworu poszukując najlepszych rozwiązań dla naszego pacjenta. Rozmawiała Marta Maruszczak
Lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu przeprowadzili dziś nowatorską operację raka trzustki. Jak przekonują, zabieg jest wyjątkowo skuteczny, ale niedostępny dla większości chorych. NFZ nie refunduje jego kosztów. - Wolą płacić na opiekę paliatywną - podsumowuje prof. Paweł Lampe, który przeprowadzał zabieg. - NFZ opłaca się, by pacjent w dniu operacji zmarł nam na stole - dodaje roku raka trzustki wykrywa się na Dolnym Śląsku u średnio 266 osób. Na 10 nowotworów aż 8 jest nieoperowanych. Dlaczego? Trzustka jest silnie unaczynionym organem. Często guzy naciekają na naczynia krwionośne, powodując że chirurdzy nie mogą ich wyciąć, nie ryzykując obfitego krwotoku. Rak trzustki jest też groźny z powodu braku objawów. Pojawiają się one, gdy na walkę z nowotworem jest już za późno- Najczęściej pierwszym objawem jest nagła żółtaczka - mówi prof. Zygmunt Grzebieniak z Kliniki Chirurgii Ogólnej i Chirurgii Onkologicznej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego przy ul. Borowskiej we Wrocławiu. - Zwykle po rozpoznaniu, w przypadku guzów nieoperacyjnych, chory ma przed sobą około 10 miesięcy życia. Jest to bardzo agresywny nowotwór, szybko dający w przypadku nowej technologii operacyjnej można likwidować guzy nawet te umiejscowione na naczyniach krwionośnych. Za tą rewolucyjną metodą stoi NanoKnife, specjalne urządzenie złożone z 6 elektrod. Podczas operacji przykłada się je do guza - który nie może być jednak większy niż 6 centymetrów - i przepuszcza prąd. Dzięki temu niszczona jest błona wokół komórek rakowych, które obumierają i zostają po prostu "pożarte" przez krwinki białe, odpowiadające za naszą odporność i oczyszczanie organizmu. Guz znika. Nieuszkodzone pozostają naczynia krwionośne i nerwy. Jest to szczególnie ważne dla możliwości dana szansy chorym nie tylko na raka trzustki, lecz również wątroby, nerek czy dzisiejsze operacji raka trzustki zakwalifikowano komisyjnie dwie osoby. Pierwsza to 50 - letnia pacjentka. Niestety po rozpoczęciu operacji okazało się, że agresywny nowotwór dał już przerzuty na inne organy. Zaatakował także węzły chłonne. W jej przypadku NanoKnife już by nie pomógł. Chirurdzy zoperowali więc czekającego w kolejce 70 - latka. Nowatorską metodę zastosowano w dwóch miejscach - w trzustce oraz w wątrobie, bo okazało się, że pacjent miał niewielkie przerzuty do jest to jednak metoda dostępna dla wszystkich. Operacje w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym były możliwe dzięki firmie produkującej NanoKnife, bo użyczyła zarówno urządzenia, jak i jednorazowy zestawy elektrod. NanoKnife kosztuje około 1,3 mln złotych. Zestaw jednorazowych elektrod wyceniono na 15 tys. złotych. NFZ nie refunduje tego typu zabiegów. Na razie są one możliwe w prywatnym szpitalu w Warszawie. Tam koszt tej operacji to 70 tys. złotych. - NFZ najbardziej się opłaca, gdyby pacjent zmarł nam na sali operacyjnej - wyjaśnia prof. Paweł Lampe z Katowic, który przeprowadzał zabiegi we Wrocławiu. - Na razie zamiast 70 tys. złotych, lub nawet powiedzmy 50 tys. złotych za operację NanoKnife, płaci kilka tysięcy złotych za operację Whipple'a (wycięcia głowy trzustki z dwunastnicą, pęcherzykiem żółciowym, częścią przewodu żółciowego wspólnego, co powoduje powikłania w przypadku układu pokarmowego), chemioterapię i zabiegi paliatywne. NFZ płaci mniej jeśli używamy dotychczasowych metod, zmniejszając jednak szansę dla pacjenta - dodaje. Urządzenie być może pojawi się w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym. Nie wiadomo jednak kiedy. - Chcemy kupić NanoKnife, zdobywając pieniądze z Unii Europejskiej - mówi Piotr Pobrotyn, dyrektor szpitala przy ul. Borowskiej. Szpital chce kupić pierwszych 500 zestawów elektrod. Co potem? Nie NFZ komentuje zarzuty lekarzy? - Płacimy za leczenie raka trzustki, niezależnie od stosowanej metody. Jaką metodę stosuje szpital, to już zależy od niego - dowiadujemy się w dolnośląskim oddziale NFZ. Na leczenie pacjenta z rakiem trzustki NFZ przeznacza 15 - 17 tys. zł.
leczenie raka trzustki w niemczech